Oczko wodne – obsadzenie i… czas

Nad oczkiem wodnym wkopanym w drewnianą palisadę przy ścieżce, a więc na sporym podwyższeniu, miały się początkowo zwieszać tylko różnokolorowe płożące floksy szydlaste. Całość wyglądała naprawdę cudownie, jednak w lecie robiło się już nieco smutno. Wpadłam na pomysł posadzenie tam jeszcze clematisa, tak, by ładnie się przewieszał odbijając kwiaty w wodzie. Przyznaję, że metalowe pręty niezbyt się tu sprawdziły – pnącze korzystało z nich bardzo opornie, dosłownie rzucając się na wszystko inne. Z brzegów drewnianej palisady natomiast spływała już irga płożąca, z czasem przycinana w duże „jęzory”.

Nad brzegach mini sadzawki posadziłam jeszcze złotożółte oregano, dzwonek Poszarskiego i houstonię, która z kolei nie chciała tam kwitnąć. Natomiast uczep rózgowaty (co prawda tylko jednoroczny) rósł i kwitł wspaniale, ale groził rozsadzeniem palisady i brzegów oczka – było tam zbyt wąsko. W końcu dodałam jeszcze mniejszą niebieskolistną odmianę funkii i  pozwoliłam, by rośliny się rozrosły.

W samym oczku posadziłam otrzymane w prezencie nenufary – lilie wodne, a później dołożyłam kolorowolistne wodne irysy, które zdominowały wodę.

Po latach wszystko bardzo się rozrosło, jednak całość nieoczekiwanie przerósł płożący zimozielony bluszcz Hedera helix. Chyba przyszła pora na radykalne przeróbki :/

 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Administratorem danych osobowych jest Jadwiga Barteczko. Zapoznaj się z polityką komentarzy.